KILIMANDŻARO

HIGH CAMP > MWEKA GATE (KILIMANDŻARO – DZIEŃ 7)

Mweka Gate na wysokości zaledwie 1640 m n.p.m. będzie naszym celem siódmego, czyli ostatniego dnia trekkingu w Parku Narodowym Kilimandżaro. Na zakończenie naszej wyprawy czekają na nas jeszcze bajeczne krajobrazy lasu deszczowego.

Mweka Camp znajdujący się na skraju lasu i Mweka Gate to ostatni odcinek tego niezwykle trudnego trekkingu. Ostatni fragment do przejścia okaże się jednak najpiękniejszy i najbardziej niesamowity z całej wyprawy. Jakby na koniec czekała na nas prawdziwa nagroda.


  • Punkt startowy: HIGH CAMP 3950 m n.p.m.
  • Punkt końcowy : MWEKA GATE 1640 m n.p.m.
  • Długość trekkingu: około 11,5 km
  • Różnica wzniesień : 2310 m w dół
  • Czas przejścia: około 6 godzin w dół

HIGH CAMP 3950 m n.p.m.


Bladym świtem budzi nas okropny mróz, Ostatni obóz na trasie okazuje się najzimniejszy. Strącam z namiotu grubą warstwę szronu i odbieram ostatnią herbatkę przyniesioną do namiotu.

Jest pięknie , Kilimandżaro zdobyte zaledwie wczoraj wygląda jak fatamorgana.

A może wszystko się nam tylko przyśniło ?

Ostatnie pakowania manatków, zwijanie śpiwora i materaca, wszystko już takie brudne i zakurzone. Chyba faktycznie czas wracać. Ostatnie śniadanie w naszej jadalni i w ogóle ostatni posiłek w górach. Delektujemy się owsianką i gorąca herbatką.

Zgodnie z tradycją w tym ostatnim dniu zbierane są do woreczka napiwki dla naszej tanzańskiej ekipy. Jeśli ktoś pracuje na tej górze pierwszy rok, jego jedyny zarobek to napiwki. Napiwek jest tu więc oczywistością i oprócz oficjalnej stawki, każdy zostawia przynajmniej minimalną kwotę jaką wcześniej mamy ustaloną. Potem w ramach podziękowania kwota jest przekazywana, a nasza zatrudniona ekipa śpiewa i tańczy dla nas. To swoiste święto u stóp Kili ma wyjątkową atmosferę.

Niestety, zabawa nie może trwać wiecznie. Robimy sobie zdjęcia z naszym przewodnikiem i naszymi porterami. Chciało by się podziękować wszystkim, bez tych ludzi nasz sukces nie byłby możliwy. Nigdy nie musieliśmy na nic czekać, zawsze dbali o nasz komfort i bezpieczeństwo i w ogóle sprawili, że cała ta wyprawa stała się taka magiczna.

Potem fotografuje na pamiątkę ostatnie pakowanie naszego obozu. Namioty, materace, naczynia, wiadra, cała jadalnia, niesamowita ilość rzeczy, która wędrowała z nami każdego dnia na barkach lub głowach naszych porterów. Chwilę później nie ma już nic.

Ruszają porterzy, ruszamy i my.


HIGH CAMP > MWEKA CAMP 3100 m n.p.m.


Ostatni dzień trekingu przed nami. I choć to wczorajszy dzień był najtrudniejszy, to dzisiejszy okazuje się zabójczy dla naszych nóg i stóp. Ponad 2300 m w pionie do pokonania. Jeszcze nigdy tyle nie schodziliśmy jednym „ciurkiem” !

Pierwszy odcinek jest przez niska roślinność. Pod nami zielone doliny, w oddali w środku lasu jakieś budynki. To camp pośredni.


MWEKA CAMP 3100 m n.p.m.


Po jakichś 2 godzinkach zejścia meldujemy się w campie pośrednim. Camp jest o tej porze opuszczony, ale wydaje się być bardzo przytulny, wokół mnóstwo wysokiej już roślinności, a miejsca na namioty poukrywane są między drzewami. Tu robimy dłuższą przerwę, posilamy się i pijemy, choć organizmy już nie mają takiej potrzeby jaka towarzyszyła nam cały czas w górę.


MWEKA CAMP > MWEKA GATE

PRZEJŚCIE PRZEZ ZIELONY RAJ


No to zapraszam do raju !!! Zielonego raju !!! Choć początek nie zapowiada tego, co zobaczymy za chwilę.

Wiele w swoim życiu „rajów” widzieliśmy, wiele fantastycznych lasów. Lasy deszczowe też nie są nam obce. Ten, przez który szliśmy do góry (patrz > DZIEŃ 1) wydawał się niezwykły, ale ten pomiędzy Mveka Camp i Mweka Gat przebił go dziesięciokrotnie.

MAGICZNA MGŁA

Na początku wita nas gęsta mgła. Splątane rośliny, potężne omszałe niemal w całości drzewa, potężne paprocie i cisza, kompletna cisza. Jak w magicznym lesie. Tu można by nakręcić niejeden film fantazy …

Początkowo ścieżka przez las nie jest zbyt stroma, ale i tak bez przerwy trzeba patrzeć pod nogi, żeby się nie potknąć na jakimś korzeniu, albo kamieniu. Żeby zrobić zdjęcia musimy się co chwila zatrzymywać. Na szczęście dzisiaj nie jestem ostatnia, zejście daje „w kość” wielu osobom z naszej grupy.

KWIATY LASU DESZCZOWEGO

Kwiatów jest niewiele i są one tak maleńkie, że czasem ciężko je dostrzec. Kolor zielony króluje tu zdecydowanie.

LAS DESZCZOWY – KOLEJNY ODCINEK

To nie koniec, mgła z czasem odchodzi, a las staje się w naszych oczach jeszcze bardziej zielony i im niżej, tym coraz gęstszy. Teraz ścieżka robi się koszmarna, jest coraz bardziej stromo, ślisko i każdy krok trzeba rozważać kilkukrotnie. Spowalniam więc jeszcze bardziej, bo chcę nacieszyć oczy i złapać w kadr jak najwięcej z tych cudów natury. Zachwycam się otaczającą mnie przyrodą coraz bardziej. Ach, gdyby tak zostać tu jeszcze jeden dzień. Tylko w tym lesie !!!

PTAKI I ZWIERZĘTA

Faktycznie, w lesie panuje cisza, ale co jakiś czas przerywana jest odgłosami dochodzącymi z korony drzew. To ptaki, znajome już nam kruki, ale udaje się złapać w kadr także grubodzioba. Jest też sporo małp, ale te są bardzo płochliwe i stronią od ludzi. Gdy więc zbliża się wycieczka, zaczynają uciekać i nie sposób ich nawet w wielu miejscach dojrzeć.

OSTATNI ODCINEK PRZED BRAMĄ MWEKA

Z jednej strony okropny żal, że to już koniec, z drugiej strony, nogi dostały już tak „w kość”, że ledwo człowiek idzie. Ostatni odcinek ciągnie się więc w nieskończoność. Jest już na szczęście gładki, z lekkim tylko pochyleniem w dół. To droga towarowa do dowozu części rzeczy. Jeszcze 2 kilometry i będziemy u celu. Robię ostatnie zdjęcia, jeszcze próbuje nacieszyć oczy tą niezwykłą naturą.

Nawet te ostatnie metry są takie piękne …


MWEKA GATE 1640 m n.p.m.


Po 6 godzinach wędrówki meldujemy się przy ostatniej bramie. Pamiątkowe zdjęcie z napisem „Congratulations” i idziemy na murek do reszty ekipy, gdzie zwyczajowo ściąga się buty, aby Tanzańczycy mogli je wyczyścić z tony pyłu i błota.

Ja już widzę, że od teraz każdy mój krok będzie bolał niemiłosiernie, bo duże palce u stóp mam całe w bąblach (miesiąc później umrą niestety moje paznokcie) … Jak to dobrze, że już nie trzeba nigdzie chodzić! W busach czekają już załadowane nasze toboły, ostatnie pożegnanie z naszymi porterami i ruszamy na pożegnalny wyprawowy lunch.


POŻEGNALNY LUNCH WYPRAWOWY


Przy bramie nie ma miejsca na zjedzenie czegoś, jedziemy więc 2 kilometry poniżej do ciekawego miejsca, które jest połączeniem jadalni na otwartym powietrzu z galerią i sklepem. Vijiji Gallery & Restaurant – tu zaopatrujemy się w pierwsze pamiątki z Kilimandżaro.

To definitywny koniec naszej przygody w Kilimandżaro …

Już tęsknimy za tą niesamowitą górą i całą jej atmosferą !!!



TANZANIA – PRZEWODNIK PO KRAJU I INFORMACJE PRAKTYCZNE >>

KILIMANDŻARO 7-DNIOWY TREKKING DZIEŃ PO DNIU >>

TARANGIRE – SAFARI W PARKU NARODOWYM >>

NGORONGORO – SAFARI W PARKU NARODOWYM >>

MASAJOWIE W TANZANII >>

ZANZIBAR – PRZEWODNIK PO WYSPIE I INFORMACJE PRAKTYCZNE >>

3 Replies to “HIGH CAMP > MWEKA GATE (KILIMANDŻARO – DZIEŃ 7)”

Leave a Reply