PANGBOCHE (3985m)
W końcu normalna przespana noc za nami w cieple, bo temperatura jest już plusowa. A i wysokość 4000 jest już jak wybawienie. Za oknem piękne słońce, przed nami ponownie kawał drogi do przejścia.
PANGBOCHE (3985m) -> TENGBOCHE (3873m)
Świat w drodze powrotnej wygląda zupełnie inaczej. W miejscach, gdzie człowiek resztką sił wędrował do góry i nie miał siły się rozglądać – teraz jest wytchnienie. Już nie ma tak dużo ludzi, sezon na wejścia powoli się kończy. Kto ma zdobywać szczyty – już dawno stacjonuje w bazach.
TENGBOCHE MONASTERY (3873m)
O klasztorze pisałam szerzej TUTAJ . Teraz tylko czas na krótką przerwę , chwila na nacieszenie oczu niezwykłą panoramą z Lhotse i Everestu i w dalszą drogę.
TENGBOCHE (3873m) -> NAMCZE BAZAR (3440m)
Przed nami ostatni odcinek drogi, po drodze jeszcze przerwa na lunch. Potem przejście (zejście) przez bajeczna krainę kwitnących rododendronów, małe podejście i w końcu jest – upragnione Namcze Bazar. Upragnione, bo to właśnie tu wszyscy mogą wziąć w końcu wytęskniony ciepły prysznic po 8 dniach przerwy od tych przyjemności.
Za nami 6 godzin wędrówki i 14,5 km .